Czy ćwiczysz właściwą umiejętność?
Ile razy jako uczący się powiedziałeś lub pomyślałeś „nie wiem już co robić, słucham, oglądam tv, YT i wszystko rozumiem, znam czasy, a jak mam coś powiedzieć nic mi nie wychodzi”.. Ile razy jako nauczyciel, korepetytor słuchałeś jak ktoś czyta książki w oryginale, artykuły, a potem żali się, że nie umie powiedzieć co im się w nich nie podobało? Ja słucham od lat. I zawsze powtarzam spokojnie, że mnie to nie dziwi. Dlaczego?
Wszyscy mamy jakieś nawyki, których nabraliśmy w czasie naszych szkolnych lat, lat studiów lub lat szkoleń już jako dorośli. Nawyki te różnią się znacznie zależnie od tego jaki sposób uczenia się preferujemy – i tak jeden będzie wszystko notował, podkreślał i zaznaczał, inny posłucha i nawet nie sięgnie po zeszyt, jeszcze ktoś 3 razy przeczyta tę samą notatkę. Każdy ma też swoje własne talenty i czasem słabości. Jednak wielu z nas po prostu nikt nie nauczył jak się języka obcego uczyć i robimy to trochę instynktownie, a trochę kopiując naukę historii czy geografii. Nie ma w tym nic złego, ponieważ każde uczenie się wymaga powtórzeń i ćwiczeń. Ważne jednak aby były one dopasowane do ćwiczonej umiejętności.
Z uczeniem się języka jest bowiem jak z jeżdżeniem na rowerze. Możemy stać godzinami i patrzeć jak ktoś się uczy, albo jak ktoś pięknie jeździ, ale nie przybliży nas to do sukcesu bardziej niż po prostu wzięcie roweru we własne ręce i jazda na nim – i założę się, że nie od razu doskonała! Ostatnio w jednej z książek o uczeniu się przeczytałam też porównanie z grą na pianinie – od samego słuchania mazurków, nie nauczymy się grać nawet do re mi.
Dlaczego więc tak wielu z moich uczniów pyta co jest z nimi nie tak, że zawsze w aucie słuchają angielskich nagrań do podręczników, a nie czują się swobodnie chcąc opowiedzieć co robili w miniony weekend? Otóż zapominają, że ćwiczyli jedną sprawność, a chcą być świetni w innej! Żeby dobrze gotować, trzeba gotować, żeby dobrze prowadzić, trzeba siedzieć za kółkiem i mieć doświadczenie w prowadzeniu, żeby świetnie robić zadania ze słuchu, trzeba wykonać mnóstwo takich zadań, a żeby mówić płynnie i swobodnie – trzeba przyjść na zajęcia i rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać.
Zadziwia mnie nadal jak po latach prowadzenia Centrum Konwersacji słyszę od nowo poznanego słuchacza, że chce przyjść na konwersacje, ale chce ćwiczyć gramatykę, bo nadal myli czasy przeszłe. Świetnie, ćwiczmy te czasy, ale w rozmowie! Nie siadajmy znowu do zdań z podręcznika na wpisanie jednego z dwóch czasów z polecenia. Chcesz mówić, przyjdź, ale my poprowadzimy rozmowę – o tym, co jest dla Ciebie codziennością, w czym czujesz się swobodnie, ale nie tylko o tym co się przytrafiło Kate z podręcznika. Opowiedz gdzie byłeś, po co, kiedy wróciłeś i co się przytrafiło po drodze, a poćwiczysz już kilka czasów.
Nie zapominaj, że w teorii nauczania języków obcych znajduje się zagadnienie dialogu wewnętrznego – tak, to jest mówienie do siebie w języku obcym! Jest to normalne zjawisko następujące wraz z postępami w nauce. Niewiele natomiast pisze się o mówieniu w języku obcym do samego siebie, do czego ja od lat namawiam. Oczywiście nie uważam, że będzie świetnie jeśli już od dziś zaczniesz chodzić po ulicach mówiąc do siebie po hiszpańsku, ale dlaczego nie w aucie, kiedy jedziesz do pracy lub szkoły? W dzisiejszych czasach większość ludzi i tak rozmawia w samochodach przez wszelkiego rodzaju zestawy głośnomówiące, więc nikt nie będzie na Ciebie dziwnie patrzył. Obejrzyj konferencje TED TALKS, podczas których osoby znające nawet 7 języków opowiadają o tym, jak mówią same do siebie w tych językach, ale na głos! Niektórzy nazywają je shower conversations – i tak Cię domownicy nie usłyszą, bo szumi woda. Sprzątasz pokój ? Opowiedz sam sobie co i gdzie chcesz położyć, czego szukasz, co zrobisz za chwilę.
I tu uwaga – to musi być mówienie na głos a nie w myślach – jeśli mówisz w myślach a nie znasz słowa, po prostu przeskakujesz to słowo i już, ale na głos tak się nie da, więc uruchamiasz strategie kompensacyjne, opowiadasz co masz na myśli i mówisz dalej. Dokładnie jak w prawdziwym życiu!
To proste – żeby jeździć na łyżwach, trzeba je założyć i ruszyć przed siebie, a żeby mówić w języku obcym, trzeba odłożyć książki z gramatyką na bok i zacząć mówić na głos – do siebie, do koleżanki, do syna lub do nauczyciela na konwersacjach. Oczywiście nie mówię, że gramatyka jest zła – jest bardzo ciekawa, jak zagadka logiczna, bardzo ją osobiście lubię, ale nie w oderwaniu od rzeczywistości! Najważniejsza jest komunikacja, gramatyka w niej tylko pomaga, jest jak powiedzmy kabel telefoniczny, ale nie jak nasz głos rzeczywiście nadający znaczenie.